Rozdział III. Klejnot w Koronie.

Krasnoludy
Krasnoludy:

Fragment z Ksiąg Stworzenia (rozdz.4 "Rasy", podrodz.3):

Dwarf "I w umyśle Tchnienia narodził się nowy stwór o dwóch rękach, dwóch nogach, a także dwojgu oczu, uszu, z części ciała podobny do elfa. Miał to być stwór idealny do życia w jaskiniach i norach, do pracy w ziemi i w kopalniach. Tchnienie wzięło się do pracy. Z brązowych nici myśli uplotło istotę niskiego wzrostu, o długich rudych włosach na czubku głowy i na brodzie. Dłonie istoty były duże i masywne, a skóra twarda i odporna na niewygody. Tchnienie dało owemu stworzeniu pogodne, ale buńczuczne usposobienie i olbrzymie ulubowanie w złocistym napoju."

Krasnoludy to miłośnicy kopalń, piwa i ludzkich dziewek. Potrafią godzinami wpatrywać się w błyszczące rudy i szlachetne kamienie połyskujące różnymi barwami. Ich dłonie, mimo że wydają się być za duże i za tłuste, są niezwykle zręczne. Krasnoludzcy kowale i górnicy należą do najlepszych w całej krainie. Zamieszkują oni niedostępne góry, lecz kiedy pragną towarzystwa udają się do wielkomiejskich gospod. W swoich domostwach warzą najlepsze piwo. A ponadto doskonale walczą toporami, co czyni z nich wymagających i nadzwyczaj szybkich przeciwników.


Jarmark. Nie ma miejsca bardziej gwarnego, kolorowego i śmierdzącego niż to. Chyba samo piekło mogłoby się wstydzić. Uśmiechasz się pod nosem. Wkraczasz w barwny tłum i dajesz się mu ponieść. Tak, nie ma miejsca bardziej przyprawiającego o zawrót głowy. Ma to jednak swoje dobre strony, tylko tu można kupić coś czego nigdzie indziej dostać nie można. Czasami zdarza się nawet jakieś legendarne ostrze, które nie mający zielonego pojęcia o broni, złodziejaszek stara się sprzedać za śmiesznie niską cenę. Ludzie... Nie doceniliby dobrej stali nawet gdyby podciąć im nią gardło. Poprawiasz pas, sprawdzasz czy topór jest na swoim miejscu i wkraczasz w samo centrum jazgoczącego tłumu. Stajesz w pewnym oddaleniu od stoiska, które aż ugina się od wszelkiego rodzaju zbroi. Lustrujesz swoim okiem specjalisty połyskujące w słońcu pancerze. Amatorszczyzna. Wstydziliby się sprzedawać taką lichotę, jedno porządne uderzenie topora i rozkruszy się to to jak skorupka nieświeżego jaja. Zerkasz na kupca, który grzebie w wielkiej, okutej skrzyni. Wyjmuje z niej topór. Ledwo unosi go obiema rękami. Cherlak. Twój wzrok prześlizguje się po broni. Na bogów! Oblizujesz suche usta. Na bogów! Gardło domaga się, aby zapić zdziwienie chłodnym piwem. Spluwasz siarczyście pod nogi. Tego się nie spodziewałeś, kto mógłby pomyśleć, że znajdziesz tu takie cacko. Brzytwa Mokoharma! Topór, który zawieruszył się w wojennym szaleństwie, w ostatniej wojnie o Edarię. Z resztą jak i głowa Mokoharma. Tęgi był z niego wojownik, nie oddał jej tanio. Mawiają, że przed śmiercią ściął Brzytwą pięć głów za jednym obrotem. Zapamiętujesz, by po powrocie na szlak, wychylić kufel za tęgie ramie Mokoharma w jakiejś przydrożnej oberży. Tymczasem lustrujesz topór chciwym wzrokiem. Ciekawe, czy chłystek wie co trzyma w rękach. Kupiec tymczasem wrzeszczy, starając się przekrzyczeć gwarny tłum:
- Do mnie! Do mnie Wielmożni! Oto topór wykuty przez samych krasnali w górach, niedaleko straszliwego siedliska niecnych Juków! Ostrze tak wygłaskane, że przetnie liść na wietrze!
Słowa kupca sprawiają, że przypominasz sobie Twoje rodzinne strony. Skaliste zbocza, wąskie przesmyki górskie, rozległe równiny... I wojnę. Krew zaczyna Ci szybciej krążyć w żyłach. Niemal słyszysz wrzawę bitwy, stal uderzającą o stal, krzyki rannych, rżenie koni. Pięści same Ci się zaciskają. Oczyma wyobraźni widzisz swoich towarzyszy. Jak mur, którego nie da się przebić. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego! Przypominasz sobie chaos i przerażenie na twarzach ludzi, kiedy okazało się, że siła wroga jest miażdżąca. Jak mrówki. Rozbiegli się po polu walki szukając ukrycia. Jedyny oddział, który nie złamał szyku miał Srebrny Młot na fladze. Wzdychasz na wspomnienie wyrazu twarzy Twych towarzyszy. Zacięci, zdeterminowani, z szałem bitewnym w oczach. Ucieczka jest gorsza niż śmierć, a śmierć słodsza, jeśli przeciwnik okaże się godnym wojownikiem. Pośród wszystkich niedorzecznych powiedzeń, jakie ludzie zwykli wypowiadać o krasnoludach, pośród tych wszystkich bredni o jedzeniu skał i nieistnieniu krasnoludzkich kobiet, jedno wydaje się jednak być prawdą. „Krasnolud rodzi się z wykutym w sercu toporem, na jego głowni wykuty jest kodeks, którego pierwsze słowo to Honor.”. Tak, nikt nie uczy młodego krasnoluda żadnych zasad, nie ma spisanych złotych rad jak zachować godność. To ludzie zwykli pisać uczone księgi, by ich treść na wieki pozostawała jeno na pergaminie. Każdy z Twoich druhów wie, że gdy nadchodzi czas próby, zwoje płoną, a ich treść jest łatwo zapominana. Jednak to co wykute w twardej duszy, ginie dopiero z ostatnim tchem. Nie ważne ile krwi trzeba oddać, a ile utoczyć, liczy się tylko topór, przecinający z pasją powietrze i Twoi bracia. Wciąż słyszysz donośny krzyk, wzniesiony pod niebo przez towarzyszy broni. Za honor! A później polała się krew. Wzdychasz i spluwasz odganiając wspomnienia. Zerkasz na swoją, wciąż zaplecioną brodę, strzepujesz z niej niewidoczny paproch. Nagle ktoś szarpie Twój płaszcz:
- Pan jest krasnoludem prawda? Mama mówiła mi, że wy nic tylko skały gryziecie.
Mała dziewczyna wlepia w Ciebie swoje ciekawe ślepka.
- Prawda to Panie krasnoludzie?
Rozbawiony wybuchasz gromkim śmiechem. Mierzwisz małej czuprynę szorstką dłonią i przybierasz groźną minę, szczerząc zęby:
- W rzeczy samej mała! W rzeczy samej!
Dziewczynka chichocze i znika gdzieś w tłumie. Kręcisz lekko głową. Ludzie i ich wymysły. Czas wracać do domu. Podchodzisz do straganu z bronią i bez słowa rzucasz mieszek na ladę. Kupiec kładzie na niej Brzytwę, zagląda do mieszka i robi wielkie oczy. Zapewne takiej ilości diamentów nie widział w całym swoim życiu. Zapewne pomyśli, że jesteś głupcem płacąc taką cenę za topór. Zupełnie Cię to nie interesuje. Ważysz broń w dłoni. Jest idealna, jej trzon zdobią runy. Jakbyś się z nią urodził. Czas do domu, a po drodze pewnikiem znajdzie się okazja, żeby wypróbować nowy nabytek i oddać cześć jego poprzedniemu właścicielowi. Nieużywane ostrze umiera, nie możesz pozwolić aby takie cacko leżało bezczynnie. Szybkim krokiem opuszczasz targ i wracasz na szlak...


Psychologia:

Charakter: Neutralny lub Dobry
Podstawowe zalety charakteru: Honor, Duma.
Podstawowe wady charakteru: Chciwość, Terytorializm.
Miasto: Onol Doren (Górski Diament)

Stereotypowe nastawienie wobec innych ras:
Ludzie: Przyjazne/Neutralne - Na przestrzeni lat krasnoludy wielokrotnie zawiązywały sojusze z ludźmi, zamieszkiwały te same miasta i rozwinęły sieć handlu między obiema rasami.
Elfy: Neutralne/Niechęć - Krasnoludy z reguły nie ufają elfom i wielu czuje do nich niechęć głównie ze względu na odmienną kulturę i wynikające z tego niezrozumienie. W obliczu potrzeby jednak zdarzały się sojusze między starymi rasami.
Mroczne Elfy: Otwarta wrogość/Unikają kontaktu - Krasnoludy od małego słyszą opowieści o morderczych mrocznych elfach a w historii niejednokrotnie dochodziło do starć między przedstawicielami obu ras.
Wampiry: Otwarta wrogość/Unikają kontaktu - Jak mawia stare krasnoludzie porzekadło „..co zdechłe to zdechłe zostać powinno..” zatem najlepszą radą na nieumarłych jest ostry topór i solidny młot.

Wiara: Grimnir - Bóg Przodek, którego symbolami, często grawerowanymi na krasnoludzkich wyrobach są: złote kowadło, moneta lub topór.


Umiejętności niedopuszczalne u krasnoluda to: Magia, Nekromancja, Skradanie się, Oswajanie, Magia Natury, Sztuka Cieni.

W razie pytań  lub wątpliwości dotyczących umiejętności i/lub zachowań nalezy skonsultować się z opiekunem danej rasy.


Krasnoludy nie używają łuków a jedynie kusz. Nie jeżdżą konno, jako wierzchowce wybierają lamy, smoki bagienne, żuki, niedźwiedzie lub ostrogrzbiety. Lepiej od innych ras poslugują się toporami, bronią obuchową oraz kuszami.


Dodano: 2008-04-21
(Ostatnia Zmiana: 2023-10-03)