Rozdział III. Klejnot w Koronie.
Port Morski (Sea Market / Floating Emporium) 62° 24`S, 132° 54`W.
Ciepły wiatr zawiał w Twoją stronę gdy podpływałeś swym okrętem na miejsce.
Tak, to tutaj - pomyślałeś - port morski, wylęgarnia ludzi z "problemami". Po chwili spędzonej na cumowaniu łodzi udałeś się do Mistrza portu zameldować okręt.
- Witajcie Panie mistrzu! Statek "Czarna rybka" zacumował w porcie na czas odbioru zlecenia...
- Arrr Rogdanie tak, tak - powiedział mistrz zerkając na nowo przybyły statek - wspaniały statek, zapewne potrafi też dobrze strzelać.
Zerkasz na postać z lekkim uśmiechem, nie wiedząc co odpowiedzieć – cóż, zdarzyło się raz czy dwa zniszczyć jakiś statek piracki.
- Zapewne wygrałeś go w "piraciaka" z jakimś upitym kapitanem? - Postać zaśmiała się głośno po czym zapisała coś na kawałku pergaminu.
- Ahh dobrze wiesz, że w karty nie mam sobie równych... co innego mógłbym robić całe dnie na statku jak nie popijać rum, grać w "piraciaka" i wydzierać się na załogę
- Co innego powiadasz... - postać zamilkła na chwile zamyślona po czym rozejrzała się dookoła i wyszeptała coś po cichu.
- Jeśli czas Cię nie nagli udaj się do Mości pana Bigglesby... możliwe, że ma coś dla Ciebie - skłaniasz się lekko dziękując za radę i ruszasz dalej w głąb portu, który dzisiejszego dnia wydaję się być bardziej żywy niż zawsze. Może to zasługa nadchodzącej wizyty floty korsarzy brytańskich, a może po prostu pogody która wreszcie dopisała po długiej i mroźnej zimie. Kierując się w stronę "Tawerny Wiatrów" przypatrujesz się dokładnie każdej osobie w porcie... Rybak, szkutnik, grajek i nawet upity kapitan kutra rybackiego śpi koło beczek ze śledziami nie zdając sobie sprawy, że stracił już pewnie całe złoto ze swej sakiewki... Lecz gdzie są ci wszyscy korsarze szukający zwady i rozrywki... - pomyślałeś .
Wchodzisz do Tawerny i kierujesz się w stronę pana Bigglesby, który siedzi teraz w kącie i kurczowo pokazuje coś palcem na mapie wód Sosaryjskich.
- Hej! Biggley! Ty stary brodaczu! Co tu się dzieje? Nie spotkałem żadnego zawadiaki chętnego na małe obicie mordy... - właściciel tawerny obraca się w Twoją stronę i z uśmiechem na twarzy pokazuje Ci byś
podszedł do niego.
- Kogo my tu mamy, Rogdan "maszt" Tarnef przybył na stare śmiecie... co Cię tu sprowadza
postrachu czarnych bander?
- Zlecenie i trochę rozrywki jak za dawnych tawernianych czasów... "Piraciak, rum i kobitki, a ja zawsze pierwszy do bitki" - wyrecytował szybko siadając przy stole obok kompanów.
- Zlecenia powiadasz? Taaaak mamy tutaj coś dla Ciebie...widzisz... - powiedział wstając - ja Biggley wypowiadam wojnę pirackiej szajce, która niszczy mój port i interes! Jako szanowany korsarz nie pozwolę sobie w Rum dmuchać! O nieee! Dość już tych szumowin się przyplątało tutaj robiąc mi z jedynego "wolnego targu" w Sosari bordel! Zatem od dzisiaj każdy kto przyniesie mi głowę pirata może liczyć na sowite wynagrodzenie...
Zerkasz na postać z lekkim uśmieszkiem potakując głową po czym wstajesz bez słowa i ruszasz w stronę swego statku by zebrać raz jeszcze swoją dawną załogę...
Chwile ciszy w tawernie przerwał głos młodzika siedzącego obok...
- Maszt?
Biggley obrócił się w jego stronę z lekkim uśmieszkiem na twarzy i powiedział:
- Czemu maszt, to już zapytaj się panienek w bordelu pod minoc... one wyjaśnią Ci to najlepiej.
To serce handlu morskiego w Edarii jest jednocześnie największym portem w całej krainie, a sama przystań potrafi pomieścić do dwudziestu okrętów. W miejscu tym znajdziemy nie tylko sprzedawców, z którymi możemy załatwić interesy, ale także „Tawernę Wiatrów”, w której można napić się tamtejszego rumu.
Można tam znaleźć jegomościa, który wypowiedział wojnę "Orczym Piratom" i oferuje wartościowe nagrody oraz złoto dla każdego śmiałka, który na nich zapoluje. Tablica, którą wywiesił w karczmie jest żywym dowodem na istnienie tej walki, gdyż jak głosi wyryty na niej napis piraci są „Poszukiwani żywi lub martwi”. Za schwytanie piratów lub przyniesienie dowodów na pozbycie się kłusowników Bigglesby sowicie wynagradza nie tylko złotem, ale także innymi cennymi surowcami, które udało mu się zdobyć. Krążą plotki, że jest on w posiadaniu planów budowy orczych okrętów bojowych, ale jak dotąd nikomu nie udało się potwierdzić tej informacji.Wiadomo natomiast, że z odległych zakątków Edarii sprowadza specjalne, na poły magiczne kule armatnie i inne ciekawe produkty, o których zwykły śmiertelnik mógłby tylko pomarzyć. Jego prawą ręką jest Mistrz Portu, który oferuje usługi rozładunkowe oraz dokowanie statków, które znajdują się dalej od portu. Oczywiście nie brakuje tam również handlarzy wszelkiej maści, jak i smrodu, który ze sobą przynoszą, szukając dostawców ryb oraz poławiaczy krabów i raków. Nie mniej jednak w porcie obowiązują pewne zasady. Całość otaczają czerwone boje, będące wyznacznikiem granicy pozostawiania statków, gdyż nawet w największym porcie nie trudno jest zablokować ruch. W porcie ustalono więc zasadę, że statki tam zostawiane są tylko przejściowo, na czas ich rozładunku i załadunku, a jej nieprzestrzeganie owocuje holowaniem statku za granicę portu. Możecie mi wierzyć, albo nie... ale zasada ta jest stosowana zawsze i to bez względu na majętność, kontakty oraz pochodzenie właściciela okrętu.
Dodano: 2010-11-22
(Ostatnia Zmiana: 2016-08-30)