Rozdział III. Klejnot w Koronie. Kryształowe Jaskinie (Prism of Light) „Gdy dobrze się przypatrzeć ludziom, nie ma nikogo, komu możnaby naprawdę zazdrościć. Jaki z tego wniosek?” Dziennik kapitański, dzień 6 miesiąca Jednorożca roku 1048 Tego dnia, z samego rana, zbudził mnie doniosły głos krzykacza wieszczącego przybycie do Nujel’m możnego pana z zachodu by kopalnie nasze zająć. Szlachcica owego ze słyszenia znałem dość dobrze. Głośno było o jego niechęci do Nujel’m i do mieszkańców miasta, której to powodem były szlachetne kamienie pod wyspą skrywane. To też, jak w swej zawiści najmował ludzi by wyprawę zorganizować i szyby kopalne przejąć, postanowiłem w przebraniu najemnika udawać. Nie minęło południe jak z całą zgrają najemną ruszył do kopalni po jej drogocenne wnętrzności. Strażnika przy windzie zastraszył i miast płacić po dziesięć tysięcy złociszy od głowy za przejście, ruszył całą ferajną wprost do głównej komnaty. Jakże błogie było jego lico gdy spoglądał z uznaniem na kamienie leżące byle je tylko podnieść. Największą uwagę zwrócił ku wielkiemu kryształowi życia. Jako przyjezdny nie wiedział, iż owy klejnot ma moc wskrzeszania zmarłych, a ja wcale nie byłem skory do dzielenia się tajemnicami miasta z kimś jego pokroju. Spokój jego zmącony został dopiero kawałek dalej, gdzie odkąd pamiętam pojawiały się stworzenia czystej magii, świetlikami przez miejscowych zwane. Niegroźne w obyciu, sprowokowane, stawiły twardy opór najemnikom. Gwarem walki zbudzone żywiołaki ziemi również postanowiły odpowiednio powitać najeźdźców. Szans jednak większych niemiały i pod naporem stali szybko poległy. Znając dobrze korytarze kopalni zasugerowałem zejście kryształowymi schodami, miast przez szczeliny się przedzierać i z portali korzystać. Wiedziałem bowiem, że takim sposobem najemnicy zostaną przetrzebieni przez kryształowe hydry czające się niżej, a komnat żywiołów, do których portale prowadziły, i tak ominąć się nie da. Zatem mocno uszczuplony oddział najemny po spotkaniu z hydrami musiał stawić czoła także żywiołom ze śniegu, lodu oraz kryształu stworzonym, które błąkały się w pobliżu legowiska. Ja zaś trzymając się z tyłu i chroniąc „wielmożnego” pana mogłem napawać się widokiem rzezi. Gdy bufon uparł się by przejść z hydrzego leża na wschód, trafiliśmy na podziemne jezioro i plażę. Tam zaś okrąg magii przenoszący każdego kto weń wejdzie do komnaty głównej. Szybko zmieniliśmy kierunek i udając się w głąb jaskiń natrafiliśmy na komnatę pełną żywiołaków. Dalej szczeliny i portale pokierowały grupę wprost do lodowej rzeki. Mróz tak srogi, iż ciął skórę, smagał na powitanie każdego śmiałka, zaś para kryształowych węży morskich łapała w szczęki wszystkich na tyle nierozważnych by zbliżyć się do wody. Gdy i to nie okazało się wystarczającą przeszkodą wiedziałem, że te przybłędy łatwo się nie poddadzą. Najemnicy jeden po drugim wchodzili w magiczną bramę skrywaną tuż za pobliskim wodospadem by wejść wprost w objęcia dziwnej, przypominającej kryształową rzeźbę, skrzydlatej poczwary. Równie mocno zdziwieni co zdeterminowani wojowie rozłupali nieszczęśnika na kawałki i stanęli jak wryci przed przeźroczystą twarzą jak by z mgły utkaną. Ta zaś mistyczną formułę wypowiedziała i oczekiwała w spokoju aż ktoś hasło poda odpowiednie. Jak na złość szlachcic znał odpowiedz i tak wszyscy trafiliśmy do prawie pustej komnaty, gdzie poległa ponad połowa najemników. Nie bacząc pod nogi weszli na dywan z kryształów mściwych utkany i tak w chwil ułamkach wykrwawili się na naszych oczach. Reszta z nas, odpowiednio przygotowana, przeskoczyła bokiem i przeszła przez wąskie przejście wprost do monumentalnej komory z marmuru. Wprost w pułapkę jej mieszkańców… By uniknąć niechybnej śmierci zasugerowałem szlachcicowi, by czekał w przejściu gdy ja będę go osłaniał. Reszta oddziału wpadła prosto na kryształowe demony oraz mroźne mumie. Te ostatnie, wieki temu zamarznięte, okazji do ogrzania się krwią śmiertelników nie przepuściły. Tak oto trzeba było się wycofać. Pogrom i tych stworzeń wiele by nadętemu przybłędzie nie dał, bowiem dalsza droga, niegdyś do aury iskrzącej prowadząca zablokowana została a jeno opowieści chodzą o kluczach kryształowych które to ową drogę otwierają. Po nieudanym przejęciu kopalń, panicz nadal winien był złoto najemnikom za ich pracę oraz za ich poległych towarzyszy. Straciwszy twarz i majątek szlachcic odszedł w zapomnienie. Ja zaś nauczony do czego zazdrość prowadzić może, z pełną sakiewką, udałem się do pobliskiej karczmy, bowiem nie ma nic lepszego niźli butelka porządnego wina z lat młodzieńczych. Najlepszego wina jakie kiedykolwiek piłem, wina z Nujel’m …
By dostać się do władcy tych podziemi (Iskrzącej Aury) należy zdobyć z potworów okruchy kryształu potrzebne do kupienia od NPC Handlarza Kryształu 6 kupek kryształów stanowiących klucze a następnie odpowiednio ułożyć je na 6 filarach na końcu jaskiń. Okruchy kryształu wypadają z każdego potwora w jaskiniach a każdy z kluczy kosztuje 15 okruchów. Filary na klucze są odpowiednio nazwane, więc łatwo można rozpoznać, który klucz jest do którego filaru. Gdy jedna osoba odpowiednio ułoży wszystkie klucze otrzyma odpowiedni przedmiot (klucz podziemi - trzy sztuki), po 2-kliku, którego będzie mogła się przenieść (wraz z całą drużyną) do odseparowanej komnaty z Iskrzącą Aurą. W 15 minut po pokonaniu potwora filary zostają odblokowane i kolejna drużyna może próbować szczęścia w potyczce. Dodano: 2011-09-22 |