Rozdział III. Klejnot w Koronie.

Gotowanie (Cooking)

"Słonce wpadło zupełnie nagle przez niewielkie okno, a trzask pękającego pod naciskiem lewej stopy pancerza karaczana, świadczył o pozostawaniu przy zdrowych zmysłach. Oto rozpoczynał sie kolejny dzień, który mógł przynieść zwrot w interesie i skrajnie nieoczekiwany zastrzyk gotówki.
                Haector pochodził z rodu leśnych elfów, urodzonych łowców, książąt kniei, strażników lasu lub jakiegoś innego, równie znamienitego drzewa, genealogicznego rzecz jasna. Przytrafiło mu sie jednak za młodu nieszczęście, które odmieniło raz na zawsze, jego elfi żywot.

                Jako niedoświadczony jeszcze kilkudziesięcio letni, młody łowca Haector pewnego dnia  podczas jednej ze swoich misji zwiadowczych, w okolice ludzkiego cmentarza opodal Vesper, z którego to regularnie wypełzały w las przeróżne plugawe monstra spłodzone z idiotycznych guseł lub skrywanej urazy i niewypowiedzianych, nienawistnych klątw niezaspokojonych kobiet, natrafił na wyjątkowo rosłego kościeja. Kościany ów demon, by nie wdawać sie w szczegóły, przepełniony swą kościano-kobiecą nienawiścią w zaciekłej walce pozbawił elfa prawej stopy wraz z kawałkiem golenia. Mijały lata, ale mimo niezwykłych zdolności regeneracyjnych elfów kończyna, splugawiona trupim jadem, najwyraźniej nie miała zamiaru odrosnąć. Po długiej rekonwalescencji młody elf pozbawiony możliwości wstawania prawą nogą jak i sensu życia, wraz z całym zestawem elfio-leśnych obowiązków postanowił zamieszkać wśród ludzi i zostać piekarzem. Pomysł jednak szybko okazał się nietrafionym. Aromatyczne elfie wypieki niezbyt smakowały mieszkańcom górniczej osady Minoc, przyzwyczajonym do grillowanych steków, golonek w krasnoludzkim piwie, wędzonego boczku czy ociekających złocistym tłuszczykiem udźców baranich. Interes nie kręcił się.

                Gotów był więc i dziś zmierzyć się Haector z szarością swej codziennej niedoli lecz, gdy właśnie zeskrobywał z pięty lepkie truchło miejskiego insekta, z kąta jego izby wyłoniła się powoli kobieca postać odziana w czarny, niepokojąco połyskujący satynową iskrą szlafrok. Zaskoczony elf zerwałby się na równą nogę, ale jedno spojrzenie owej niewiasty, o idealnej, mlecznobiałej cerze szlachcianki i rysach twarzy wpisujących się bezbłędnie w ideał z jego najskrytszych fantazji nie dotyczących wyłącznie posiadania obu nóg sprawiło, ze postanowił pozostać w bezpiecznej pozycji na swojej skrzypiącej pryczy.  

                -Pyszności!- powiedziała i sięgnęła pod poły oryginalnej podomki jednocześnie obnażając na chwilę skrywaną pod nią całkowitą nagość boskiego ciała, by po chwili wyciągnąć ku mężczyźnie dłoń ze stojącym na niej, błyskającym wściekle w świetle wschodzącego słońca, szczerozłotym jabłkiem. - Swoje smutki na ząb wrzucisz, żywot krótki lepiej ucisz. - wyrecytowała jednym tchem, bez pauz, z nienaturalnie poprzestawianymi akcentami i "puszczając oczko" do niewydarzonego piekarzyny, który zupełnie nie mógł odnaleźć swojego miejsca w zaistniałych okolicznościach cofnęła się o krok, by rozpłynąć się w mroku zaciemnionego kąta izby. Pozostawiła po sobie jedynie wiszące wciąż w powietrzu, jakby trzymane przez niewidzialne palce za szypułkę, jabłko.

                Od czasu tego zdarzenia Haector nie musiał już przecierać oczu po przebudzeniu, widział wszystko. Odkrył w sobie zapomnianą potrzebę odwiedzania lasu, a w nim, poza znanymi mu dotychczas obowiązkami leśniczego odkrył nieprzebrane bogactwo kulinarnych cudów. Od tego dnia klientów w jego Salonie Gastronomicznym wyłącznie przybywało. Po mieście rozeszły się wieści iż nowy kucharz serwuje posiłki z owoców, warzyw i grzybów, które rozpuszczają zmęczenie i unoszą ciężkie powieki zwalczając prawie całkowicie potrzebę snu, rozjaśniają myślenie, czy nawet poprawiają szybkość odruchów, a także perystaltykę jelit lepiej nawet niż wywar z rumianku i rzewienia dłoniastego. Do Minoc zaczęli zjeżdżać się nie tylko szarlatani i fanatycy z Moonglow, korsarze ze Skara Brae, lecz nawet skrybowie z Magincji, będący na druzgocącym w skutkach dla ich pracy naukowej odwyku od klasycznych eliksirów.

                - Swoje smutki lepiej ucisz - powiedział z uśmiechem  Haector wydając zawinięte w papier kruche ciasteczko sierżantowi miejskiej straży wpatrzonemu w ów najwyższej jakości produkt jak w przysłowiowy obrazek. - Trzydzieści złotych monet proszę."

Morfina

 

Gotowanie jest bardzo przydatną (zwłaszcza w połączeniu z Rybołówstwem) umiejętnością, która pozwala nam na wytwarzanie licznych potraw i trunków.

Poza zwykłym nasyceniem i zaspokojeniem głodu, wprawny kucharz może wytwarzać umagicznine potrawy mające specjalne właściwości, np. magiczne jabłka ściągające klątwy, czy magiczne winogrona zwiększające siłę uderzenia i czarów.

Korzystając z rzadkich gatunków ryb można ugotować całą serię magicznych potraw. Więcej o potrawach rybnych w dziale Magiczne Potrawy.

Należy też pamiętać, że jedynie kucharz może wytwarzać w piecu węgiel drzewny niezbędny do produkcji prochu strzelniczego.

Dzięki tej umiejętności mamy także szansę na destylacje mocniejszych trunków, których podwójna destylacja jest nieosiągalna bez odpowiednich umiejętności gotowania lub alchemii, a do których w większości niezbedna jest brzeczka pszenicy tworzona jedynie przez kucharzy.

Ponadto wprawny kucharz dzięki mieszankom z mąki może wytwarzać tzw. "bomby dymne", z których korzystać mogą adepci Sztuki Cieni w celu ukrycia postaci.

Jak by tego było mało to kucharz przydaje się także wszystkim oswajaczom, gdyż może produkować karmę dla zwierząt – bardzo lekkie (waga zaledwie 0,1 kamienia) i pożywne jedzenie dla wszystkich zwierząt, bez względu na ich preferowane jedzenie.


Elfu
Dodano: 2015-05-18
(Ostatnia Zmiana: 2023-01-11)