Rozdział III. Klejnot w Koronie.

Inskrypcja (Inscription)
InskrypcjaDziś jest dzień 24 gruinuns. Jak co roku o tej porze niewiadomo, czemu w mieście Britt zawsze pada gęsty śnieg uniemożliwiający komunikacje Miasta ze światem. Ludzie ten dzień spędzają z rodzinami i bliskimi spożywając wspólną wieczerzę. Tego dnia na ulicach zawsze bywały pustki, czasami przerywane przed pojedyncze osoby idące do centrum miasta lub do domów. Zataczający niskie kręgi nad miastem, wygłodniały i zmęczony z powodu wiatru i śnieżycy orzeł upatrzywszy swój długo upragniony obiad zaczął sunąć w dół i w dół w pogoni za małą wiewiórką. Po chwili ostrego lotu orzeł zrezygnował, zauważywszy ze rude zwierze uciekło na ramie człowieka, który o dziwo szedł ulicą. Był on odziany w stare łachmany, miał duże skórzane buty, fikaśny kapelusz i grubą opończe, na twarzy miał założoną maskę orka i kaptur na głowie. Orzeł wiedział ze mężczyzna zmierzał do gospody a tego miejsca orzeł bał się niemiłosiernie, gdyż właścicielem gospody był nie, kto inny, ale Herman ?owca, który uwielbiał trofea ze wszystkiego, co się rusza i co godnego umieszczenia na ścianie. Mężczyzna popatrzywszy w gore i z trudem dostrzegłszy orła przyśpieszył tępo by po chwili znaleźć się w gospodzie, w której wbrew wszystkiemu było dużo ludzi. Podróżnik popatrzył na nich i od razu zauważył ze są to głównie rybacy, drobni handlarze, poszukiwacze przygód, których jedyną rodziną jest krew i butelka gorzały oraz żebracy, którym w ten dzień szczególnie udaje się żebractwo. Przy wejściu powitało go jedynie piszczenie drzwi i tłusty szybko zmierzający w stronę przybysza karczmarz.
- Co podąć panie? Chleb, ser, ciepły gulasz a może coś na ogrzanie serca w ten zimny i smutny dzień?
- Z checia..Lecz wątpię żeby było mnie stać na to
Zawiesił glos podróżnik
- Przykro mi, ale...
Nieznajomy szybko przerwał mówiąc:
- Znam za to ciekawą historię, za którą mógłbym okupić jadło i ciepło przy twoim kominku
Powiedział znużonym schrypniętym głosem, od którego mimo to emanowała straszna moc i powaga
- Ano brakuje nam dobrych historii. Mów, jeno oby była prawdziwa i ciekawa, bo inaczej wykopie cię za drzwi i nic nie dostaniesz.
- Ano panie..Ma się rozumieć. Ale najpierw posiliłbym się, bo ciężko mi wydobyć głos i zalałbym gardło łykiem grzanego wina by historia nabrała prawdziwego koloru.
Karczmarz spojrzał na niego niepewnie, ale cóż .Dziś jest 24 Gruinuns, czasami dzieją się rzeczy niemożliwe. Ruszył więc szybko do kuchni i przyniósł kubek grzanego wina i talerz gorącego gulaszu na stół przy którym usiadł nowo przybyły. Wędrowiec zdjął maskę pozostawszy ciągle w kapturze poczym schylił się dąć trochę wiewiórce, a następnie zabrał się sam do jedzenia. Karczmarz poczekał cierpliwie kilka minut aż mężczyzna zje posiłek, po czym poprosił już niecierpliwie o opowieść. Wędrowiec na ta prośbę jeszcze tylko bardziej schylił głowę by po chwili zacząć mówić.
- Na imię mam Astrin. Urodziłem się w mieście mostów...Vesper. Tam tez dorastałem i poznawałem tajniki mojego zawodu. Zajmuje się pisarstwem.
Zaśmiał się lekko.
Jeżeli oczywiście można tak nazwać, bo pisze zwoje z czarami. W młodości podróżowałem po całej krainie Sossarii szukając czarów godnych przepisania i przeważnie sprytem lub za pieniądze uczyłem się jak rysuje się runę danego czaru. Tego dnia było inaczej...
Westchnął.
Była piękna wiosna. Idąc drogą z Brytanii do Cove spotkałem starca eskortowanego przez kilku wojowników, a że był on bardzo miły to pozwolił ruszyć mi pod swoją eskortą więc nie, musiałem dodatkowo płacić za swoją. Podczas tego dnia rozmawiałem dużo z owym dziadkiem. Uważał się za zwykłego staruszka, ale moc bijąca od niego była taka sama jak od magicznych znaków, jakie ja przepisuje, wiec nie miałem wątpliwości ze po prostu ukrywa się pod iluzją czaru. W nocy nie wytrzymałem i wykradłem z jego namiotu, kiedy spał jego księgę czarów i znalazłem w niej runy tak skomplikowane, których w życiu nie widzialem. Od razu wziąłem się za przepisywanie. Z trudem stawiałem skomplikowane znaki runicznie na czystym papierze a ręce mimo podekscytowania nauczone były spokoju i nie drżały. Lecz nagle przerażony przebudzeniem się jednego woja ręka mimowolnie zadrgała....Niestety.. Wtedy zdarzyła się rzecz, której nigdy nie zapomnę. Znak na kartce zaczął płonąć, po czym pewna moc odepchnęła mnie aż straciłem przytomność. Gdy otworzyłem oczy przedemną stał straszny demon. Miał wielkie rogi, krowi pysk i cały czas się palił, jednak nie widać było żeby go to raniło. Jego czerwone oczy patrzyły na mnie bez wyrazu, po czym usłyszałem dziwne charkniecie w jego ustach i moje ciało zaczęło płonąć, mój mózg oszalał a oczy odmówiły posłuszeństwa widząc demona pędzącego na mnie... Zamilknął, wziął łyk wina i otulił się mocniej opończa.
I co dalej??? - Spytał podekscytowany barman
Miałem szczęście ze mój wrzask obudził maga, który ocalił mnie jak się dowiedziałem później. Odesłał demona do piekieł a mnie leczył całą noc ziołami i czarami, po czym odszedł zostawiając mnie pod eskortą wojowników. Dzięki niemu przeżyłem, lecz nigdy nie miałem okazji mu podziękować. Chodzę nadal od miasta do miasta szukając owego starca, jednakże nigdzie nie moge go znaleźć. Tak oto się kończy moja historia.
- To wszystko??
Rzekł zawiedziony barman.
- ?adna historia, lecz niestety nieprawdziwa...A takowych znamy tu wiele. Ten nawet wieśniak pokonał niby samego diabła.
Wskazał zarzyganego dziadka leżącego już pod stolikiem.
Nieznajomy wstał gwałtownie i jednym ruchem zdjął kaptur wpatrując się w barmana. Jego twarz wyglądała obrzydliwie, cala spalona i trochę zniekształcona a od głowy aż do brody miał na twarzy olbrzymia bliznę, która w jakiś sposób dziwnie błyszczała się na czerwono.
- Teraz mi wierzysz karczmarzu?
Rzekł, po czym wstał i wraz z swoja wiewiórką wyszedł z gospody.
Na twarzy właściciela gospody został strach i obrzydzenie...
Jest to umiejętność przepisywania czarów z księgi magii oraz wykonywania ksiąg runów.

Aby skorzystać z niej postać potrzebuje kilku rzeczy:
1) Księgi czarów
2) Czystych zwojów
3) Składników
4) Czystych runów
5) Odpowiedniej ilości mana
6) Wpisanego do księgi czaru, który chce przepisać na zwój

Dzięki korzystaniu z tej umiejętności każdy mag ma szanse na zarobek na swoje utrzymanie oraz na rozwój swego umysłu. Nie jest to jednak tani i łatwy zawód.
Skryba potrafi tworzyć zwoje, różnego rodzaju księgi a także różdzki.

Dodatkowo skupienie jakiego mag uczy się przepisując zwoje owocuje większą siła jego czarów ofensywnych(+10 sdi przy 100% umiejętności) i mniejszymi modyfikatorami ujemnymi do czarów obronnych. Ponadto jest to umiejętność (wraz z magią i odpornością na magię) niezbędna jeśli mag chce by jego czar Rezonans(Magic Reflection) miał jakiekolwiek realne szanse na odbijanie zaklęć wroga.

Posiadając 100% tej umiejętności mamy także dodatkowe +5% Casting Focus na postaci wykraczające poza cap przedmiotu.

Czarując ze zwoju mag czaruje nieco szybciej oraz ze zmniejszoną trudnością o 2 kręgi, tj. Przy rzucaniu czaru 7 kręgu przy użyciu zwoju trudność rzucenia czaru jest jak czaru 5 kręgu.
Zwoje są bardzo przydatną bronią dla każdego maga, zwłaszcza w pvp.

Skryba posiadający umiejętność identyfikacji może tworzyć różdzki i zwoje identyfikacji.
Dodatkowo gracz posiadający umiejętność inskrypcji może wytwarzać Glejt Połączenia, który
służy do łączenia kilku zwojów mocy w jeden o poziom wyższy. Przykładowo z 10 mityczncyh zwojów jednego typu możemy otrzymać zwój legendarny. Więcej na ten temat znajdziecie w dziale Zwoje mocy i system czempionów.

Jeśli ćwiczymy tę zdolność od 0 lub 30 itp., to trzeba pamiętać, iż można ją wyćwiczyć do poziomu 50 przepisując ksiązki i nie wydając ani monety na składniki - wystarczą 2 książki w plecaku i powtarzanie przepisywania z jednej do drugiej.

Umiejętność przydatna w połączeniu ze skilami:
Magery (Magia) - umiejętność rzucania czarów
Meditation (Medytacja) - zwiększa szybkość regeneracji energii magicznej

Dodano: 2006-02-04
(Ostatnia Zmiana: 2023-02-08)